Sprawy alimentacyjne
Cześć!
Czy ktoś może rozeznaje się w zakresie spraw alimentacyjnych?
Ojciec zawsze robił problem z płaceniem, mamie potrafił przesłać pieniądze po kilku miesiącach, spóźniał się, robił wyrzuty, ze „skoro jej płaci, to niech załatwia wszystko wokół dziecka”, a przecież to nie są pieniądze dla matek, tylko dla dzieci.
Na rozprawie o podwyższenie alimentów przyniósł jakiś żałosny PIT, ze zarabia 180zł miesięcznie i jest zatrudniony u brata. Od jakiegoś czasu nawet nie przesyła, tylko robi wielkie sceny dawania gotówki do ręki.
Teraz koleżanka dostała się na studia do innego miasta i chyba każdy rodzic powinien dawać normalnie kwotę alimentów co miesiąc? Czy nie? Czy rodzic może sobie manewrować kwotą i czasem, kiedy ma sądowy nakaz płacenia alimentów co miesiąc?
Pojawił się taki problem, ze koleżanka miała urodziny i kiedy poprosiła ojca o kupienie butów, to powiedział, ze kupi sobie sama, bo da jej 4 tysiące na swoje wydatki i może sobie z tym zrobić co chce. Powiedziała, ze jeśli to ma być zamiast alimentów, to nie chce tych pieniędzy.
Ojciec dał te 4 tysiące mamie, kiedy znajomej nie było w domu (oczywiscie w gotowce, żeby zrobić super scenę, jaki jest wspaniały) ze to na początek studiów itp. Nie są określone jako alimenty, ale mogłyby w ogóle być? Że zamiast płacenia co miesiąc 800zł, osoba może sobie manipulować tą kwotą, dać 4 tysiące, a potem przez 5 miesięcy nie płacić?