Przy podziale spadku sąd zawsze dąży by udziały w nieruchomości przejął któryś ze współwłaścicieli. Sąd spłatę z udziału może rozłożyć na raty lub transze, maksymalnie na 10 lat. Sprzedaż nieruchomości rękoma komornika na zarządzenie sądu to ostateczność, gdy nikt ze współwłaścicieli nie chce jej przejąć na własność. Dla właścicieli to najgorsza forma sprzedaży. Z dwóch powodów:
1. Nieruchomość może zostać zbyta na przetargu za cenę wywoławczą, czyli za ułamek wartości szacunkowej. Do tego trzeba będzie pokryć koszty przeprowadzenia przetargu. Nie małe.
2. Przetarg publiczny wcale nie musi być skuteczny. Aby był skuteczny musi znaleźć się kupiec. Jak kupca nie będzie, to koszty przetargu właściciele i tak zapłacą a współwłasność nie została zniesiona. Można przeprowadzić po pierwszym nieskutecznym przetargu, drugi przetarg. To też kosztuje a nie daje gwarancji skuteczności. Wszelkie koszty liczymy w grubych tysiącach. To tak w dużym skrócie. Dział spadku powinien obejmować wszystkie składniki majątku - ze względów finansowych. Za jedną opłatą zniesiemy współwłasność wszystkiego. Po co później znowu się użerać. To może również mieć wpływ na wysokość ewentualnych spłat.
Dziękuję za odpowiedź. Kiedyś patrzyłem na ceny wywoławcze mieszkań na jakiejś stronie komorniczej, szału nie było, tak z 2/3 wartości rynkowej widziałem. Jak by dom z warsztatem teścia miał iść za bezcen to sam bym go kupił i chętnie wszystkich pożegnał w ten sposób, więc to raczej odpada by mi ktoś taki prezent robił. Wychodzi więc że jak będą kręcić i nie będą chcieć przejmować (szwagier tam działalność prowadzi) to szybko do komornika?
PS. Szkoda że mi nie wyjaśniłeś dlaczego nie wspominać w sądzie o przesłankach skuteczności swych działań? Dlaczego tak by miało być.