Brak urlopu.

Pracuje w firmie 5 lat. Od początku jest to UOP na czas nieokreślony, na pełny etat. W rzeczywistości nigdy nie pracowałem w wymiarze 40h tygodniowo. Pracuje we wszystkie dni raz dłużej, raz krócej, we wszystkie weekendy, święta i dni wolne od pracy. Gdyby zliczyć godziny z miesiąca uzbiera się ich średnio ok 80-90 w miesiącu. Ale umowa od początku wskazywała na pełny etat, pracodawca nigdy jej nie zmieniał i nawet jak doszły podwyżki to też forma umowy się nie zmieniła. Przez te 5 lat nigdy nie miałem urlopu (inni pracownicy również), wszystkie dni wolne, które brałem z potrzeby były nie płatne i dodatkowo musiałem załatwiać zastępstwo we własnym zakresie. Po tych 5 latach poprosiłem szefa (ustnie, nie na piśmie) o urlop, bo już zwyczajnie potrzebuje. Dostałem odmowę, powiedział dosłownie " urlopu nie ma i nie będzie, bo nie pracujesz 40h tygodniowo, więc nie da się tego wyliczyć". Co dla mnie jest totalna bzdura. Nazbierało się więcej dziwnych sytuacji więc w tym miesiącu składam wypowiedzenie. Obowiązuje mnie 3 miesięczny okres wypowiedzenia, jak mogę zmusić szefa do udzielenia mi na wypowiedzeniu całego urlopu bieżącego i zaległego lub do wypłacenia ekwiwalentu ? Ja uważam że mi się należy. A wniosku urlopowego nigdy nie podpisywałem, więc nie wiem jak pracodawca się z tego rozlicza.

Potwiedź że nie jesteś botem

Wyszukiwarka